wtorek, 11 marca 2014

Young and Beautiful.

Rozdział III


W pokoju można było wyczuć odór alkoholu. Klaus zaczął podnosić się z łóżka. Bolała go głowa, pamiętał jedynie niektóre fakty z wczorajszego dnia. Pamiętał, że Caroline przeprowadziła go do domu i, że leżeli razem w łóżku. Postanowił, że muszą sobie to wszystko wyjaśnić. Wstał z łóżka ubierając ciemne jeansy, czarną koszulkę. Czuł się kiepsko, wypił zdecydowanie za dużo. Po mino na jego twarzy pojawiał się uśmiech, piękna blondynka była z nim w nocy, czuł jej zapach i dotykał delikatnego ciała. Pomyślał – Może wszystko będzie dobrze? – zaśmiał się. Postanowił coś zjeść. Nie lubił krwi z torebki, wyszedł więc na miasto w poszukiwaniu ofiary.


Caroline już się ubierała. Założyła jeansy, koszulkę w pudrowym kolorze i czarny sweterek, przez ramie przełożyła mała torebkę do której włożyła jedynie telefon, portfel i klucze. Postanowiła się przejść, przemyśleć wczorajszą noc. – Czy on naprawdę mnie kochał? – ta myśl nie dawała jej spokoju. – Czy ja coś do niego czuje? – rozmyślała. Nie chciała dopuścić tej myśli do siebie. Chciał zabić moich przyjaciół, wygnał z miasta Taylora, zabił jego matkę. Był potworem jest to pewne. Wiatr rozwiewał loki blondynki. Szła powoli, przed siebie. Ostatni dzień był dla niej dziwny. Czuła, że coś się zmieniło.


- Witaj kochanie – spokojnie powiedział Klaus, spotykając piękną dziewczynę. Dziewczyna uśmiechnęła się odpowiadając - Hej.  Pierwotny nie chciał czekać dłużej, czuł jak płynie jej krew, po chwili użył swoich mocy – Nie krzycz, nie uciekaj, nie będzie boleć – po czym wbił kły w szyje dziewczyny. Miała słodką krew. Gdy Klaus skończył uśmiechnął się i kazał jej iść do domu. – A więc teraz mogę iść spotkać się z Caroline – na tę myśl hybryda uśmiechała się sam do siebie. Od dawna nie był taki szczęśliwy i pustka w jego sercu zniknęła.
Wybrał szybko numer do wampirzycy. Jednak telefon był zajęty. Poczekał chwile i zobaczył, że Caroline dzwoni do niego.

- Witaj – jako pierwszy odezwał się pierwotny. Na jego ustach od razu pojawił się uśmiech.
- Hej, Klaus możemy się spotkać? – powiedziała nieśmiało blondynka.
- Za 10 min koło twojego domu? – zapytał słodko Klaus.
- Okej – odpowiedziała Caroline i rozłączyła się uśmiechając się do telefonu jak głupia.

Gdy młoda wampirzyca dotarła, pierwotny na nią czekał. Był seksowny jak zawsze. Kilku dniowy zarost dodawał mu uroku.
- A więc o czym chciałaś rozmawiać? – Klaus próbował wymówić te słowa najbardziej uwodzicielsko jak tylko mógł.
- Chciałam zapytać jak się czujesz, wczoraj nie wyglądałeś za dobrze. – zaśmiała się -  Zdecydowanie za dużo wypiłeś.
- Przy tobie zawsze czuje się cudownie. – odpowiedział uśmiechając się bardzo uroczo. Przez te słowa Caroline zaczerwieniła się.
- Chciałam zapytać Cię o jeszcze jedno – nie dała po sobie wyczuć, że jego komplementy na nią działają – Dlaczego wróciłeś?
- Czy muszę mieć jakiś konkretny powód? Ja po prostu… - ich rozmowę przerwał telefon. Na ekranie pojawiło się imię jego siostry. – Nie krępuj się odbierz – powiedziała wampirzyca
- Siostrzyczko, co się stało, że do mnie dzwonisz – zapytał żartobliwie Klaus, nie spuszczając wzroku z Caroline. Po chwili jednak pierwotny już nie był taki wesoły, oczy mu pociemniały.
- Przyjeżdżaj do mnie. Już rozumiesz? – powiedział głosem lekko zdenerwowany, ale jednocześnie smutnym.
- Jeśli będziesz coś więcej wiedziała dzwoń, czekam. – po tych słowach Klaus się rozłączył. Spojrzał na Caroline
- Co się…- nie dokończyła blondynka. Pierwotny użył swoich mocy i z wielką prędkością oddalił się. Wampirzyca nic nie rozumiała. Nigdy tak nie znikał. – Co się mogło stać – myślała. – Muszę go odnaleźć, nie zostawię go samego w tej sytuacji.


Klaus nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Elijah zaginął. Rebekah nie mogła go odnaleźć. On się tak nigdy nie zachowuje. Mino wielu kłótni kochał ich najbardziej na świecie. Stał nad przepaścią i patrzył na wodospad. Uspokajało go to. Myślał o rodzinie. Rebekah była bardzo przestraszona. Chciał bardzo pomóc swojej rodzinie.
Robiło się coraz ciemniej a Klaus nadal stał i wpatrywał się w oddal. Czekał na telefon od siostry. W pewniej chwili usłyszał szelest. Nie odwrócił się jednak, nie interesowało go to kim jest osoba która za nim stoi.
- Klaus – wyszeptała – Co się stało, proszę opowiedz mi – Caroline była podłamana. Nic do niego nie czuła przynajmniej tak sobie wmawiała. Martwiła się o niego, wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy.
- Proszę Cię odejdź – powiedział szeptem ledwo słyszalnym.
- Nie zostawię Cię w takim stanie, nie jestem potworem – odpowiedziała bardzo spokojnie.
- Ale ja jestem!- Krzyknął – Jestem potworem, zawsze nim będę, więc proszę odejdź, zanim zrobię ci krzywdę.– w jego oczach nie było widać złości, tylko ogromny smutek.
Caroline podeszła do niego bliżej spojrzała mu w oczy. – Każdy popełnia błędy.– odparła kładąc ręce na jego twarzy – Nie jesteś potworem Klaus, i nie zrobisz mi krzywdy.
Odepchnął ją lekko. – Mylisz się. – złapał ją za ręce i przekazał jej wszystkie swoje wspomnienia zaczynając sytuacji, w której chciał zabić go ojciec kończąc na rozmowie z pierwotną.
- Klaus.. – wyszeptała, mocno do przytulając. Poczuła cały ból, pierwotnego. Czuła wszystko, wiedziała już na pewno, że nie jest zły tylko mocno zagubiony. Kalus wyglądał na nieobecnego. Pragnął tego bardzo mocno, jednak nie chciał jej ranić. – Jestem potworem – tak o sobie myślał.





wtorek, 28 stycznia 2014

Bestia.

Rozdział II


                                                                Muzyka do rozdziału.


Caroline leżała w łóżku rozmyślając. Nie mogła odpędzić od siebie myśli o Klausie. W jednej chwili postanowiła wstać i odpędzić myśli o nim. Postanowiła pobiegać. Gdy wyszła przed dom, jej blond loki rozwiewał wiatr. Biegła słuchając swojej ulubionej muzyki. Dzień jak co dzień, jednak wydawało jej się, że coś się stanie. Nie chciała jednak psuć sobie dnia takim tokiem myślenie, zatraciła się w muzyce po prostu biegnąc przed siebie. Nie wiedząc kiedy znalazła się pod domem Salvadore. Postanowiła, że odwiedzi Elenę. Widziały się wczoraj, ale była to jej jedyna przyjaciółka, po za tym blondynka nie miała planów na dzisiejszy dzień. Zapukała mocno do drzwi. – Otwarte.- usłyszała głos Damona. Pewnym krokiem młoda wampirzyca znalazła się w domu. – Jest Elena? – Zaptała. Wampir wypijając łuk alkoholu podszedł do schodów i krzyknął – Elena, przyszła twoja blond przyjaciółka.
- Hej – Elena rzuciła się w ramiona Caroline. Blondynka odwzajemniła przyjacielski uścisk, po chwili dodając – Co się tu sprowadza? – uśmiechnęła się radośnie.
- Prawdę mówiąc nie wiem co tu robię – zaśmiała się kontynuując – biegałam sobie i jakoś tak wyszło, że znalazłam się pod waszym domem, nie przeszkadzam wam?
- Nie, no co ty – zaśmiała się spoglądając na Damona.
- To dobrze, masz dzisiaj jakieś plany? – zapytała Caroline. Nagłe wtrącił się wampir – Chcieliśmy z Eleną – mówiąc to przytulił ją do siebie – sprzędzie romantyczny wieczór, tyle ostatnio się działo, że nie mieliśmy dla siebie czasu.
- Rozumiem. – wybąknęła po chwili dodając – Stefan się odezwał do was? – głos miała pełen nadziei. – Nie, niestety nie – cicho powiedziała Elena – Martwię się o niego – dodała po chwili a w jej oczach pojawił się smutek i żal. Wiedziała, że wampir wyjechał przez nią i jej związek z bratem. Nie chciała jednak go oszukiwać, kochała Damona nie jego.
- Spróbuję się jakoś z nim skontaktować – powiedziała – Na pewno wróci – dodała Caroline chcąc pocieszyć Elenę jak i również Damona, za którym nie przepadała. Uważała, że to nieodpowiedni chłopak dla niej, jednak szanowała uczucia swojej przyjaciółki.
- Ja już pójdę – powiedziała wychodząc blondynka.

Klasu był już w mieście, w jakiś sposób tęsknił za tym miejscem. Na samym początku chciał iść do swojej wili. Musiał przemyśleć to wszystko, jego wyjazd był taki nagły.
Gdy znalazł się w swoim domu zadzwonił telefon – Elijah czego ty chcesz pomyślał sobie.
- Witaj bracie, czym zawdzięczam ten telefon? – powiedział spokojnym tonem Klaus.
- Gdzie jesteś Niklaus? – prawie wykrzyczał jego starszy brat po chwili dodając – Zadzwonił do mnie Marcel, nie ma Cię w Nowym Orleanie, pytał mnie gdzie jesteś.
- Marcel? Czyżby się o mnie martwił, nie wierze. – zaśmiała się hybryda
- Nie zmieniaj tematu bracie. Gdzie jesteś? – Elijah był już spokojniejszy.
- Jestem w Mystic Fallus. – odpowiedział Klaus
- Co ty tam robisz? Mam nadzieje, że nie masz zamiaru kogoś zabić. – w głosie pierwotnego było słychać ulgę.
- Nie. – zaśmiał się – Chciałem odwiedzić dawnych przyjaciół.
- Jak długo masz zamiar tam zostać? – zapytał wampir.
- Ohh Elijah wystarczy tych pytań jestem zmęczony. – odpowiedział po chwili dodając – Nie wiem jak się potoczą sprawy, może zostanę tu tydzień, może miesiąc, może rok.
- Niklaus może odwiedzimy cię z Rebekah. – oznajmił radośnie brat po chwili mówiąc dalej – Czekaj na telefon. Do zobaczenia braciszu.
- Do zobaczenia. – powiedział Klaus rozłączając się.

 
Wampirzyca pół dnia spędziła na czytaniu książki, po woli słońce chowało się za horyzontem. Caroline nie miała co ze sobą zrobić. Wyszła przed dom siadając na ganku. W pewnej chwili wiatr się poruszył. – Czyżby wampir? Pomyślała blondynka, wydawało jej się, że poczuła znajomy zapach, jednak to było nie możliwe Klaus, jest w Nowym Orleanie. Siedziała dalej na ganku rozmyślając o przeszłości. Znów jej myśli popłynęły w kierunku pierwotnego. Sama nie wiedziała co do niego czuje. W końcu miała chłopaka. Taylor nie odzywał się 6 miesięcy jednak ona wciąż czekała na niego.


Klaus użył wampirzych mocy alby Caroline go nie widziała. Nie chciał się jeszcze ujawnić. Postanowił się napić, w tym celu udał się do baru. Za barem stał Matt.
- Co ty tu robisz? – powiedział ze złością barman.
- Co za miłe powitanie – odpowiedział wesołym głosem Klaus. – Chciałem wypić tylko pare drinków czy to grzech? – zaśmiał się.
- A więc co ci podać? – nerwowo zapytał Matt.
- Jacka Daniel’s – uśmiechnął się – Całą butelkę.
Klaus zapłacił i udał się do stolika pod oknem. Minęła godzina pierwotny nie wiedział już nawet ile wypił. Matt chciał go wyprosić, ale ten nie chciał wyjść. Pragnął się tak upić, aby bez oporów wyjawić Caroline co do niej czuje. Bardzo to na nim ciążyło.
Matt postanowił zadzwonić do blondynki ab pomogła mu z hybrydą.
- Hej, Matt co tam? – powiedziała radośnie wampirzyca.
- Hej, mam do ciebie prośbę. – jego głos był lekko podenerwowany.
- Co się stało? – zapytała zatroskana.
- W barze jest Klaus, napił się, nie chce wyjść. Wydaje mi się, że tylko Ciebie posłucha, przyszła byś i zabrała go do domu?
- Jak to Klaus? – zapytała zdenerwowana, jednocześnie szczęśliwa, jednak nie dała po sobie tego poznać.
- Nie wiem dlaczego jest w Mystic Fallus. – odparł Matt dodając – Przyjedziesz?
- Oczywiście, zabiorę go do domu.
- Okej czekam.

Gdy blondynka znalazła się w barze, Klaus wstał.
- Witaj kochana. – powiedział słodko pierwotny
- Jesteś pijany Klaus, zabiorę cię do domu – odparła surowo wampirzyca.
- Z tobą pójdę wszędzie – odpowiedziała pijana hybryda
Blondynka położyła rękę pierwotnego na swojej i próbowała go wyprowadzić. Klaus nie mógł oderwać oczu od Caroline.  – Jesteś piękna – powiedział wpatrując się w jej oczy.
- Klaus jesteś pijany – powiedziała jednak nie umiała się na niego gniewać – ale dziękuje za komplement – zaśmiała się.
- A więc jesteśmy. – wybełkotał pierwotny.
- Chyba tutaj się rozstajemy – odpowiedziała trochę smutnym głosem.
- Proszę Cię wejdź – powiedział chcąc ją zatrzymać. – Sam nie wejdę po schodach.
- No dobrze, odprowadzę Cię do pokoju – uśmiechnęła się.

Pokój Klausa był duży, znajdowało się w nim biurko widać, że stare i meble podobne do niego. Caroline spojrzała na książki było ich bardzo dużo, pierwotny musiał lubić czytać. Klaus usiadł na łóżku.
- Caroline kochana usiądź proszę – powiedział najsłodszej jak tylko mógł blondynce od razu zrobiło się cieplej na sercu. Klaus kontynuował – Chciałem Ci coś powiedzieć. Od dawna chciałem ci to powiedzieć jednak się bałem, nie chce Cię skrzywdzić Caroline. Blondynka nie wiedziała co ma zrobić, było widać, że wie o co chce powiedzieć jej hybryda.  – Caroline, kocham Cię, bardzo. – wydusił to z siebie ledwo, po mimo tego, że był pijany. Wampirzyca nie wiedziała co ma powiedzieć. Nagłe Klaus zaczął się do niej zbliżać, poczuła bicie jego serca, usta lekko mu się rozchyliły a oddech był szybszy. – Klaus jesteś pijany . – powiedziała pośpiesznie odsuwając się od niego. – Chyba pora żebym poszła. – Proszę Cię zostać – prosił Klaus. Blondynka widziała smutek w jego oczach i nie chciała tak go zostawić. – Dobrze, poczekam aż zaśniesz. Połóż się.
- Położę się tylko z tobą – wyszeptał pierwotny. Caroline nie wiedziała co ma zrobić. Postanowiła położyć się obok niego i poczekać aż zaśnie. Klaus wpatrywał się w nią i nie chciał przestać jednak sen był silniejszy.
Blondynka się nagle obudziła poczuła, że leży na czymś cierpłbym i twardym, okazało się, że to pierś pierwotnego. Caroline była do niego przytulona. Postanowiła wyjść nie budząc hybrydy. Była zła na siebie, nie powinna z nim zostawać, a tym bardziej spać. Postanowiła nie mówić o tym nikomu. Gdy znalazła się u siebie w domu od razu się położyła i zasnęła.






środa, 22 stycznia 2014

Wieczność.

Rozdział I

                                                           Muzyka do rozdziału.

Klaus leżał w swoim łóżku wpatrując się w śnieżno biały sufit. Pomieszczenie, w którym się znajdował pierwotny było duże, meble wyglądały na zabytki. Znajdowały się tam dwie obszerne komody z dębowego drewna w kolorze brązowym, biurko również było z tego samego drewna i miało taki sam kolor. Było wcześnie, słońce dopiero pojawiało się na horyzoncie. Hybryda był pogłębiona w myślach, miał to co chciał, Nowy Orlean należał do niego, był królem, jednak miał w sercu pustkę. Brakowało mu Caroline, przepięknej blondynki z nieposkromionym charakterem. Na samą myśl o niej uśmiechał się. Nie widział jej prawie rok, był pochłonięty odbieraniem tego co według niego powinno należeć do niego. Nagłe do pokoju wpadła Rebekah mówiąc – w końcu Cię znalazłam Nik. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że mamy zamiar wyjechać. Ja i Elijah. Nie mamy zamiaru patrzeć na to wszystko co się dzieje. I.. - Przerwał jej Klaus – Jeśli już skończyłaś to pozwól, że wyjdę.
Rebekah spojrzała gniewnie na brata, jednak nic nie powiedziała. Nie miała nastroju się kłócić, kochała go mino wszystkich złych rzeczy, które wyrządził jej i ich rodzinie. Tak naprawdę wiedziała, że Klaus nie jest zły, tylko nie chce pokazać, że ma uczucia, że jest dobry. Rebeka nie chciała go zostawiać, jednak uznali z, Elijah że to będzie najlepsze rozwiązanie, że Klaus zrozumie i znów będą rodziną, taką jak kiedyś.

Nowy Orlean z rana wyglądał pięknie, to miasto miało coś w sobie dzięki czemu Klaus czuł się jak w domu. Wiedział, że wampiry w mieście nie ufają mu. Mógł im jedynie grozić, oni ufali Marcelowi a on był poddany mu – rozmyślał Klaus podziwiając miasto. Z tych przemyśleń wyrwał go jego dawny przyjaciel Marcel. – Klaus musimy porozmawiać. Hybryda uśmiechnął się żartobliwie – Chcesz mnie prosić abym oddał Ci miasto? – zaśmiał się. – Nie Klaus, to nie są żarty, ktoś zabija wampiry. Obawiam się, że może być to inny wampir. – oznajmił mu wampir, po chwili dodając – Musisz coś z tym zrobić. Pierwotny odwrócił się w jego stronę oczy mu pociemniały – A więc znajdźmy winowajcę. Po powiedzeniu tych słów Marcel poczuł jedynie powiew powietrza. Klausa już nie było.

Caroline szykowała się w łazience. Dzisiaj w planach miała spotkanie z Eleną. Miały wybrać się na szybkiego drinka aby obgadać plany związane z college. Wampirzyca bardzo cieszyła się tym, że idą college razem. Zawsze o tym marzyła. Przez chwile pomyślała o Bonne jednak ona nie żyła, tęskniła za nią. Po chwili Caroline przypomniała sobie o spotkaniu, spojrzała na zegarek – Cholera! - Krzyknęła po tym jak zobaczyła, że zostało jej 10 minut. Przeszukiwała swój pokój w poszukiwaniu torebki, jednak jej nie znalazła. Jej oczom ukazał się szkic który podarował je Klaus. W jednej chwili przypomniały jej się ich rozmowy, był miły. Jednak szybko wyrzuciła tą myśl z swojej głowy. – Klaus to morderca, zabił matkę Taylora, chciał zabić Elenę, jest potworem. Powiedział to nagłos choć sama nie wiedziała dlaczego. Może chciała wmówić sobie, że Klaus jest zły? Nagłe przypinała sobie o spotkaniu z Eleną, była spóźniona.


- Gdzie są ciała? – wysyczał Klaus wampira. – Znieśliśmy je do lochów – powiedział pośpiesznie wampir, nie chciał się narazić Klausowi, widział, że jest mocno wkurzony. Pierwotny przy pomocy wampirzych mocy w parę chwil znalazł się w lochach. Spojrzał na ciała swoich poddanych, gdzieś już widział coś podobnego. Hybryda już wiedziała kim jest zabójca.
Pośpiesznie zaczął szukać go po wszystkich barach wiedział, gdzieś go tu znajdzie, Klaus się nie pomylił. – Stefan, czemu zawdzięczam twoją wizytę w moim mieście? – powiedział to pierwotny nie dając po sobie poznać, że jest wściekły. – Twoje miasto? – zaśmiał się po dodając – Myślałam, że dałeś sobie spokój. Nie miałem pojęcia, że tu jesteś – upił łyk whisky. – Widziałem co zrobiłeś moim ludziom. Czyżby powrócił Stefan rozpruwacz? – powiedział spokojnym głosem dodając – Jak Cię znam musiało się stać cos strasznego. Niech zgadnę Elena jest z twoim bratem? Stefan wstał i spojrzał ze złością w oczy Klausa. – To nie twoja sprawa, rozumiesz? Klaus się zaśmiał, po czym Stefan dodał – A jak twoje sprawy uczuciowe? Hybryda nie odpowiedział. – Tak myślałem – powiedział ze satysfakcją wampir, wiedział, że pierwotny jest nieszczęśliwy, nie mógł być z Caroline. Po tych słowach Klaus wyszedł z baru.

Hej – powiedziała wesoło Elena. – Cześć kochana – odpowiedziała jej Caroline. – Wiec o czym chcesz rozmawiać Care? – zapytała Elena. – Powinniśmy omówić parę rzeczy związanych z college’m – odpowiedziała jej blondynka, jednak jej głowa była zaprzątnięta innymi myślami. – Musimy tam jechać i zapisać się na akademik, bo będziemy mieszkać pod mostem – zaśmiała się brunetka – Tak, tak masz rację – odpowiedziała jej Caroline, była jak by nie obecna. Elena to zauważyła i szybko zapytała – Co ci jest? – po chwili dodając – Martwię się. Caroline uśmiechnęła się w stylu „wszystko dobrze, nie martw się” jednak było widać, że coś ją gnębi. – Ze mną wszystko dobrze, po prostu się zamyśliłam. – próbowała szukać swoją przyjaciółkę wampirzyca. Elena wyczuła, że coś jest nie tak, ale widziała, że Caroline nie ma ochoty o tym rozmawiać. Wampirzyca pomyślała, że na pewno chodzi o Taylora. Dawno się nie widzieli a Car go kochała.


Było już ciemno, mogło być około 11 w nocy ale Klaus nie wrócił do domu. Rozmyślał, co powinien zrobić, aby ta pustka w jego sercu zniknęła. Tak bardzo dawno nie widział swojej ukochanej. Nawet nie wiedział czy nadal jest wolna czy może kogoś sobie znalazła. Miał cichą nadzieję, że pierwsza odpowiedź jest prawdziwa. Tęsknił za nią. Próbował o niej zapomnieć, jednak to było ciężkie. Nigdy tak się nie czuł, nigdy nikogo nie kochał. Był w stanie zostać Nowy Orlean dla mniej. Już wiedział co musi zrobić. Postanowił wrócić do Mystic Falls.


Co o tym sądzicie? Piszę, coś po raz  pierwszy, mam nadzieje, że się wam spodoba.